środa, 12 września 2012

Czy jestem piekielny?

Tydzień temu wraz z żoną zamówiłem na Allegro długopis Parkera z grawerem, na urodziny dziadka.
Przed zakupem zapytałem o wszystko i przesłałem tekst grawera. Negocjowałem także minimalnie cenę (za drugą linię w grawerze, zamiast 20 zł na 10). Ok, kupiłem, zapłaciłem, przesłałem wszelkie informacje odnośnie zamówienia, czyli czcionka, kolor pudełka prezentowego, kwota przelewu, rodzaj wysyłki i tekst/forma grawera w załączniku, o czym poinformowałem, że tam się znajduje - otrzymałem wiadomość, że jedna z najlepszych transakcji. Cieszyłem się z takiego stanu rzeczy. Przesyłka nadana dnia następnego, nie pocztą, a kurierem - miło .
Poniedziałek - przychodzi przesyłka. Po pierwsze inny kolor pudełka prezentowego; po drugie inna forma grawera jak zamawiana (tekst z wiadomości do sprzedającego, a nie ten, który napisałem po zakupie). Napisałem zażalenie, z komentarzem się wstrzymując. Otrzymałem odpowiedź po 4 godzinach, że pan nie zauważył obrazka i... koniec. Nic więcej. Zero przeprosin czy wyjaśnień. Po prostu pan sobie nie zauważył obrazka, nie wypowiedział się nic nt. pudełka i chyba uznał sprawę za zakończoną. Napisałem kontrę posiłkując się zapisem z ich regulaminu i czekałem na odpowiedź - minęło 6 godzin i nic. Skoro tak, to poleciał obszerny komentarz neutralny, bez żadnych wyzwisk, po prostu plusy i minusy transakcji. I nie wiem, ale chyba tego oczekiwali, bo nie minęła godzina od wystawienia komentarza i się odezwali z propozycją rekompensaty - chcą mi dać 20 zł za grawer i 5 zł za pudełko. Myślę i myślę, hmm... tego samego dnia (godzina około 22-ej) już nie odpowiedziałem. Kolejnego dnia dzwonili 4 czy 5x - nie odebrałem. Wolałem nie rzucać mięsem. Wieczorem (wczoraj) odpowiedziałem, że nie zgadzam się, że liczyłem na coś innego, ale skoro zwykłe przeprosiny to zbyt wiele, to teraz za wymuszone dziękuję. Dziś rano dzwonili chyba 6x, ale spałem (o 7.30 zaczęli, o 9. skończyli), napisali 2 maile i 1-go napisał właściciel, który jako jedyny okazał się człowiekiem na poziomie, bo przeprosił - czyż nie można tak było na początku?! Gdybym dostał takie przeprosiny w pierwszej wiadomości, to niepotrzebna byłaby ta cała szopka, wystawiłbym pozytywny komentarz, a oni nie musieliby nic proponować, w efekcie czego ponosić kosztów, bo właściciel sklepu z kolei zaproponował nowy długopis z dowolnym grawerem. Zastanawiałem się chwilę i przyjąłem ofertę. Przyjaciel miał 0,5 roku temu urodziny, więc w ten sposób mogę mu zrobić prezent. Jedyne co, to nie chciałem najdroższego długopisu z ich oferty, nawet zrezygnowałem z pudełka czy wysyłki kurierem. Ok, szef spoko, ale już nie chciałem naciągać na dodatkowe opłaty. Jak będę miał wolne środki, to im kiedyś oddam chociaż za połowę tego długopisu - drugą połowę zostawię jako rekompensatę i nauczkę dla nich, że wystarczy zachować się kulturalnie, przyznać do błędu i najzwyczajniej w świecie przeprosić za niego, a nie olewać klienta zdawkowym tłumaczeniem.
Nie jestem naiwny, pewnie mnie tam wyklinają ;-) ale czy ja oczekiwałem wiele?? Na nic nie naciągałem, sami wyszli z 2 propozycjami, bo na zwykłe przepraszam nie wpadli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie