środa, 22 lutego 2012

W końcu zdjęcie jakie lubię!

Może nie kunszt artystyczny, ale coś wykonane na dworze, a nie ciągle w domu w poszukiwaniu natchnienia. Nie mówię, jak wyjdzie coś w domu, to mnie cieszy, ale drażni fakt, że do samego domu muszę się ograniczyć.
Żona mi się rozchorowała, więc byłem z nią dziś w przychodni. Przychodnia mieści się w dość nieciekawej okolicy, więc wolałem się pokazać z kompaktem. Niby biały dzień, cisza i spokój, ale ludzi nie znam, więc wolę nie ryzykować, a w pobliżu nieciekawy element mieszka.
W sumie zrobiłem 4 kadry (2 telefonem i 2 aparatem). Telefonem latarnię na terenie przychodni z kloszem będącym połową baniaka 5-litrowej wody mineralnej, czyli potrzeba matką wynalazków ;), domku jednorodzinnego z przodu, który cechował się ciekawym stylem, lecz niestety przysłonięty drzewem. Aparatem okno, które już w momencie robienia wydawało mi się niczym szczególnym oraz to, co poniżej prezentuję.
Jestem z tego zdjęcia bardziej zadowolony jak z najlepszego wykonanego w ostatnim czasie w domu. 
W końcu coś poza domem, z ulicy, w biały dzień. 

2 komentarze:

  1. ładna rytmika - brakuje mi odrobiny z prawej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Z prawej było drzewo, dlatego musiałem przyciąć.

      Usuń

Dziękuję za przeczytanie