piątek, 29 kwietnia 2011

Prawie dostałem zawału*

* oczywiście żart z tym zawałem i na szczęście...
Ale powoli wpadałem dziś w panikę po tym jak mój ukochany komputer nie chciał się włączyć. Naciskałem przycisk z lewej strony, z prawej, po środku, mocniej, wyjąłem baterię i próbowałem na zasilaczu, włożyłem baterię i próbowałem bez zasilacza i... nic. Walczyłem tak z nim dobre 15 minut, jak nie więcej.
Już przychodziły do głowy czarne scenariusze z naprawą, która nie kosztowałaby 5 zł; z ewentualnym kupnem czegoś na raty, a nie mam wolnych środków na takie 'inwestycje'; ewentualnie mógłbym dać ojcu do zrobienia, ale pewnie czekałbym na naprawiony rok czasu, bo od 2 lat nie ma czasu na realizację swojej pasji.
Jednak... w końcu się włączył. Kamień spadł mi z serca. Cała sytuacja nie była jednak zaskoczeniem, ponieważ już 2x taką doświadczyłem, ale ostatnia była jakiś rok temu. Nie mam pojęcia co jest tego przyczyną i oby się więcej nie powtórzyło, a jeśli już, to za kolejny rok...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie